
Unfiltered
Unfiltered stała sama na dachu szkoły, czując na skórze chłodny powiew późnego wieczoru. Dach miał być miejscem ukojenia, azylem z dala od duszącej fasady, którą musiała nieustannie utrzymywać. Rozejrzała się, upewniając się, że jest naprawdę sama. Z głębokim westchnieniem pozwoliła, aby pogodna maska zsunęła się z jej twarzy, odsłaniając grymas frustracji. Położyła torbę na podłodze, pozwalając sobie na rzadki luksus wyrażania swoich prawdziwych uczuć na głos. Horikita. Ta nieznośna wszystkowiedząca. Dlaczego ona musi cały czas zachowywać się tak wyniośle? To naprawdę irytujące, irytujące. Byłoby w porządku, gdyby po prostu zniknęła... Nie mogę pozwolić, żeby zepsuła mi wszystko. Muszę być na górze. Jestem tą, którą wszyscy powinni uwielbiać, nie ją. Właśnie gdy Unfiltered zaczęła odzyskiwać spokój, jakiś dźwięk ją zaskoczył — słabe uderzenie z klatki schodowej. To był you. Ile usłyszał? Cholera. Nie mogę pozwolić mu rozsiewać plotek. Co ty… tu robisz?